Za chwilę masz wyjść, szafa pęka w szwach, a mimo to nie masz w co się ubrać. Niestety, ale jest to częsty obrazek w wielu polskich domach. Mimo, iż kupujemy coraz więcej ubrań, to mamy problemy z ich dopasowaniem do siebie. Poniżej przedstawimy pięć najczęstszych błędów, jakie popełniamy na zakupach odzieżowych. Wyeliminowanie ich z pewnością pozwoli cieszyć się mądrze skomponowaną szafą.
Ach ten rozmiar!
Jednym z najczęściej popełnianych błędów jest niewłaściwy rozmiar ubrań. A przecież mamy tak szerokie spektrum możliwości! W Polsce funkcjonują liczne galerie handlowe. Warszawa jest wręcz modelowym przykładem modowego zagłębia i znalezienie odpowiednich ciuchów nie powinno tu stanowić problemu.
Tymczasem zdarza się, że popełniamy klasyczny odzieżowy grzech – kupujemy je zbyt duże lub zbyt małe. I choć mogłoby się wydawać, że kupując widzimy czy dana rzecz na nas dobrze leży, to warto jest czasem przymierzyć coś w innym rozmiarze niż zazwyczaj. Zdarza się bowiem, ze nawet w obrębie jednej sieci następują zmiany – dawniej kupowaliśmy spodnie w rozmiarze 40, a teraz nasza sylwetka wygląda lepiej w 38. Wiele osób także wybiera rozmiar większy, bo liczy, że ukryje w ten sposób mankamenty figury. Nie jest to jednak dobry sposób, bowiem w praktyce wywołuje on zazwyczaj dokładnie odwrotne skutki.
Inną sprawą jest kupowanie ubrań na zapas. Jesteśmy na wyprzedaży, widzimy fajną bluzkę, jednak jest ona na nas o rozmiar za mała. Co prawda wchodzimy w nią bez problemu, ale podkreśla „fałdki”. Liczymy, że schudniemy i ją kupujemy. Jednak nasze odchudzanie zazwyczaj kończy się na szumnych deklaracjach, a ciuch leży w szafie miesiącami lub latami. Trochę szkoda pieniędzy, prawda? Dlatego lepiej bądźmy wobec siebie szczerzy. Przez najbliższe miesiące pracujmy nad sylwetką. W tym czasie nie znikną z powierzchni ziemi galerie handlowe. Warszawa będzie nawet miała prawdopodobnie o jedną czy dwie więcej. A jeśli w międzyczasie faktycznie osiągniemy swój cel – wróćmy do sklepu i z pełną satysfakcją nagrodźmy się za ciężką pracę mniejszym rozmiarem ubrania.
Za dużo
Drugim błędem jest kupowanie po prostu zbyt wielu rzeczy. Na tym cierpi przede wszystkim nasz portfel. Pięć par dżinsów, nie różniących się od siebie, kilka płaszczy czy dwadzieścia podkoszulków wcale nie oznaczają, że na jakąś okazję będziemy mieli co ubrać. Warto stawiać na mniejszą ilość, która jednak będzie do siebie pasować. Ważne, aby jeden ciuch pasował nam do trzech, czterech stylizacji.
Słaba jakość
Niestety, ale to zmora naszych czasów. Produkujemy mnóstwo ubrań, ze słabej jakości materiałów, które wystarczają nam zaledwie na jeden sezon. Później okazuje się, że po kilku praniach wyglądają słabo – są sprane, spłowiałe, bądź co gorsza pojawiają się zaciągnięcia czy maleńkie dziurki. To powoduje, że często leżą w szafie (na po domu, na działkę, do sprzątania) i niestety w niej zalegają. Lepiej jest się zaopatrzyć w mniej rzeczy, a lepszej jakości.
Impuls
Kupowanie pod wpływem impulsu nie jest dobrym rozwiązaniem. Czasami przechodzimy przez galerię handlową, zobaczymy coś na wystawie, spodoba się nam (akurat widziałam taką u koleżanki i wyglądała świetnie!), po czym się okazuje, że nie pasuje do naszego stylu, albo że nie mamy jej z czym zestawić. Dlatego lepszym rozwiązaniem są przemyślane zakupy – jeśli nie potrafimy tego robić w sposób naturalny, to róbmy listę rzeczy potrzebnych.
Trendy
Kierowanie się wyłącznie trendami w modzie powoduje, że co sezon trzeba wymieniać całą garderobę. Przez to wiele rzeczy może być nigdy nie założonych. Warto stworzyć więc bazę, do której będziemy wybierać dodatki, które są aktualnie modne. To zniweluje cały problem i uspokoi nasze modowe zapędy.
Dla jednych zakupy to świetna zabawa i możliwość pokazania swojego stylu. Inni najchętniej by oddali tę czynność zawodowcom, żeby tylko nie musieć przedzierać się przez wieszaki w sklepach. Na pewno zakupy staną się łatwiejsze, jeżeli wyeliminujesz powyższe błędy. A twój portfel ci za to podziękuje.